SŁUGA BOŻY O. EUZEBIUSZ HUCHRACKI
Ponieważ świadectwo jego życia i droga męczeństwa nie mogą być zapomniane, w tym roku po raz kolejny, z udziałem gminy Miejska Górka, w Sanktuarium św. Franciszka z Asyżu na Goruszkach, zostaną zorganizowane „Dni Euzebiańskie” mające na celu wspólną modlitwę, pogłębienie wiedzy o kandydacie na ołtarze i rozszerzanie kultu franciszkanina - co jest warunkiem koniecznym do beatyfikacji.
W związku z tym wydarzeniem pragniemy przybliżyć Państwu życie i drogę męczeństwa Sługi Bożego o. Euzebiusza. Urodził się 15 października 1885 roku w Katowicach. Na chrzcie świętym, którego udzielono mu w Kościele Mariackim otrzymał imię Józef. Rodzice pochodzili z Wielkopolski, jednak w poszukiwaniu pracy przeprowadzili się na Górny Śląsk, gdzie ojciec pracował w kopalni, a matka zajmowała się domem i dziećmi. Do szkoły powszechnej uczęszczał w swym rodzinnym mieście. Tam tez rozpoczął naukę w gimnazjum, lecz na skutek wykrycia jego przynależności do tajnej polskiej organizacji młodzieżowej został z niego usunięty. Przeniósł się wówczas do Wrocławia, gdzie obudziło się w nim powołanie do stanu duchownego. Uzyskawszy maturę postanowił wstąpić do zakonu franciszkańskiego we Wrocławiu – Karłowicach i został przyjęty. Nowicjat rozpoczął w 1906 roku i otrzymał imię zakonne Euzebiusz. W 1910 roku złożył śluby wieczyste, a 21 czerwca 1913 roku został wyświęcony na kapłana.
Po wybuchu I wojny światowej o. Euzebiusz został powołany do służby w Wehrmachcie. Dwa lata spędził na froncie wschodnim, a resztę lat we Francji jako kapelan wojskowy. Całą kampanię wojenną, co warto podkreślić odbywał w habicie franciszkanina, a nie w mundurze niemieckim. Otrzymał tez odznaczenie wojskowe „Żelazny krzyż” II klasy jako proboszcz 37 Dywizji Piechoty. Po klęsce Niemiec w 1918 roku, wrócił do swej zakonnej prowincji pw. św. Jadwigi. Wtedy również odradzała się wolna Rzeczpospolita, a w sercu O. Euzebiusza zrodziła się chęć przedostania się do Polski, by jako Polak wypełnić swoje powołanie zakonne i kapłańskie. W wyniku odbywającego się na Śląsku w 1921 roku plebiscytu część ludności polskiej zaczęła się przenosić na tereny utworzonego województwa śląskiego. Ojciec Euzebiusz trafił do tzw. komisariatu poznańskiego. Pracował w klasztorach w Choczu, Wieluniu, Rybniku, Wronkach, Pakości i Osiecznej. Wśród braci uchodził za wzorowego zakonnika i wielkiego patriotę. 16 czerwca 1938 roku został mianowany przełożonym klasztoru w Miejskiej Górce na Goruszkach. Tam zastała go II wojna światowa. Z racji pełnionej funkcji i jako żołnierz, był przeciwny opuszczaniu klasztoru. Uciekinierów przekonywał do powrotu, nie zawsze skutecznie. Dla mieszkańców Karolinek kazał otworzyć bramy, by w piwnicach klasztoru znaleźli schronienie przed bombardowaniem.
W lutym 1940 roku w klasztorze pojawiło się gestapo, przywożąc 18 księży z okolicznych parafii, zakonnicy zostali aresztowani i internowani. Przeprowadzający kontrole oficer z Poznania, gdy dowiedział się, że o. Euzebiusz pochodzi ze Śląska i w czasie I wojny światowej służył w Wehrmachcie, zaproponował ojcu zwolnienie z aresztu i pozwolenie na wyjazd do Generalnego Gubernatorstwa pod warunkiem podpisania przez niego tzw. volkslisty. Jak potwierdza o. Hugolin Pieprzyk, naoczny świadek drogi męczeństwa o. Euzebiusz stanowczo odmówił, uważając to za obrazę.
1 kwietnia 1941 roku nastąpiła likwidacja klasztoru na Goruszkach i oddanie go na rzecz III Rzeszy na cele więziennictwa w Rawiczu. Duchownych przeniesiono do klasztoru benedyktynów w Lubiniu, następnie do fortu VII w Poznaniu. 30 października 1941 roku franciszkanin został przewieziony pociągiem przepełnionym księżmi polskimi do niemieckiego obozu w Dachau, gdzie otrzymał nr 28240. W marcu 1942 roku w obozie przeprowadzono selekcję. Więźniów, którzy nie byli zdolni do pracy, jako element nieproduktywny, skazano na śmierć przez otrucie gazem w komorze gazowej. Ponieważ o. Euzebiusz chorował na serce, w nocy z 5/6 maja 1942 roku w transporcie inwalidów, zginął zagazowany śmiercią męczeńską. Jego męczeństwo stało się uwieńczeniem życia poświęconego Bogu i Kościołowi. Jest on dla dzisiejszego człowieka pięknym przykładem wytrwałości aż do końca w przeciwnościach i cierpieniach, fizycznych i duchowych.
Sługa Boży Euzebiusz Huchracki żył 56 lat, z tego 36 lat w zakonie i 29 w kapłaństwie. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do współwięźnia i współbrata Hugolina, żegnając się z nim brzmiały : „Trzeba się na wszystko zgodzić, co Bóg da… z Bogiem!”.